W poszukiwaniu granic



Ludzie przywykli wyznaczać sobie granice. Mamy już granicę dobrego smaku, granice rozsądku, poszukujemy nawet granic wyobraźni, jakby to one, te linie, które uwielbiamy rysować na kartkach papieru, stwarzały zarys tego, kim jesteśmy, co robimy i co nas definiuje.
Tymczasem jeśli dobrze się przypatrzeć, to właściwie wcale nie granice definiują to, kim jesteśmy, ale to, co rozpościera się poza nimi i pomiędzy nimi. Horyzontu nie definiuje linia, którą przyjęliśmy przyjmować za główną, ale to, co go otacza i wyznacza przebieg jego granic. Granicę Horyzontu rysuje Niebo i Ziemia. Horyzont tak naprawdę nie istnieje, jest granicą, którą sobie wyznaczyliśmy i przyjęliśmy jako termin, do którego możemy się odnosić w szybki i prosty sposób.
Niezauważalne przejścia i pociągnięcia farby rozmywają się zawsze na granicach. I nie ma znaczenia jaka jest grubość kresek, ani jakiego narzędzia użyjemy. Nawet rozdarty, czy rozcinany papier w mikropowiększeniu ma swoje nierówne krawędzie, które przedzierają się do powietrza, tworząc rozbudowaną linię brzegową, jakby to ona była najbardziej zróżnicowaną powierzchnią w powietrzu.
Rosnąca świadomość tego, że nie ma jasnych granic, ani ciemnych granic, ani granic, które naprawdę by istniały, ale są tylko małe przetarcia, które świadczą o tym, że do takich miejsc się zbliżamy, a których nigdy do końca nie potrafimy jasno określić, sprawiają, że postrzega się je jako coś niezwykle ważnego, do czego staramy się dotrzeć, aby dookreślić nas samych. Przetarcia te, rozmycia, przenikliwość ta jednak różnych rzeczy względem siebie jest na tyle różnorodna, że w naszym języku ujęliśmy tylko ten moment, kiedy do niego docieramy i zaczynamy czuć pewien dyskomfort, albo zadziwienie, albo strach, czy silne zaintrygowanie. Czy to wtedy jest już granica? Czy to dopiero wtedy wyczuwa się, że zaczynamy „balansować na krawędzi”? A co, jeśli taki balans się utrzymuje? Kiedy podążasz dalej, głębiej, a Twój organizm przystosowuje się jak do najcięższych warunków, czy i nieistniejąca granica ulega przesunięciu? A może tak naprawdę nigdy nie istniała, jak Horyzont, którego nigdy nie możesz dotknąć, ani powąchać, ani nawet do niego dotrzeć.
Jak porozdzierane są nasze granice? Jeśli nie istnieją, to jakie rzeczy sprawiają, że zaczynamy odczuwać ich obecność? A co, jeśli Granica Horyzontu nie istnieje nigdzie indziej, niż tylko w nas samych? I czy, tak naprawdę, można do niej dotrzeć?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

A Ty, co o tym wszystkim myślisz? :)

Adbox

@nina.yay